- padło pytanie od gościa stojącego z wielkim składakiem
Pewnego
razu fotografując kościół na toruńskiej starówce, stojąc z wielkim metalowym
statywem zadał mi to pytanie przypadkowy przechodzień. Fotograf czy fotografik
?! Na mojej twarzy pojawiła się konsternacja wsparta zdziwieniem, że ktoś w
ogóle mógł by zwrócić uwagę na robiącego zdjęcia. Bąknąłem coś w stylu, że fotograf żyje z tego
co robi, a fotografik już niekoniecznie, bo kasa ma dla niego drugorzędne znaczenie.
Pan uśmiechnął się i poszedł dalej nie komentując mojego jakże
"błyskotliwego" toku myślenia. Sprawił wrażenie pewnego siebie i
przede wszystkim wiedzącego o co pyta, który zobaczywszy młodego człowieka (w
domyśle żółtodzioba) postanowił sprawdzić
czego jestem świadomy (a raczej nieświadomy) i być może później westchnął w
gronie swoich ziomków, że ta dzisiejsza młodzież taka powierzchowna i
bezrefleksyjna. W obliczu niewiadomej
postanowiłem sprawdzić co to tak naprawdę znaczy. Poszperałem w necie i udało
mi się dojść do paru wniosków. Nie powinienem się dziwić, że pytanie padło z
ust człowieka starszego (wyglądał na 50 lat). Wygląda na to, że pojęcie
fotografika zakorzenione jest w przeszłości. Można się zagłębiać i tłumaczyć,
że dawno temu pan x wprowadził pojęcie artysty fotografa, żeby odgrodzić się od
fotografów rzemieślników. Tym panem był polski fotografik Jan Bułhak. W latach
30-40 ubiegłego wieku może i miało to uzasadnienie. Wspomniany Jan był
przedstawicielem piktorializmu – tak na chłopski rozum to taki nurt który się
objawiał podobieństwem odbitek bardziej do
malarskiego płótna niż surowej odbitki. Takie ot po prostu upiększanie. Stąd zapewne
wywodzi się ten podział. Do 89 roku tytuł fotografika można było uzyskać od
ZPAF – potem również mogły go przyznawać np. ośrodki akademickie. Dziś w
obliczu tylu szkół wyższych rosnących jak grzyby po deszczu – nie wiem ;) Jak to się ma do dzisiejszej rzeczywistości ?
Moim zdaniem jest to podział zbędny i nie mający uzasadnienia. Cóż dla
niektórych być może to wciąż okazja żeby się dowartościować w imię zasady
(którą udało mi się znaleźć w komentarzach na blogu http://jedrak.com/fotograf-czy-fotografik/),
że fotograf robi zdjęcia schabowego na weselu, a fotografik wyraża siebie
(nawet jeśli miał by to być ten sam kotlet)… Autor wspomnianego bloga pisząc na
ten temat stwierdza, że w innych językach funkcjonuje jedno określenie na kogoś
kto robi zdjęcia, tylko w Polsce ukuły się 2 pojęcia. Ci, którzy pamiętają
kultową komedią Kogel Mogel bez trudności przywołają w pamięci postać docenta
Wolańskiego. Dziś ten tytuł naukowym jest reliktem przeszłości, tak jak
wałkowany przeze mnie fotografik. Taka wydaje się być kolej rzeczy dla szybko zmieniającego się
języka, tytuł fotografika idzie do lamusa. Obecnie częściej można usłyszeć o
fotografie amatorze i fotografie zawodowcu. Tu sprawa wydaje się jasna. Żyjesz
tylko z fotografii – jesteś zawodowcem. Fotografia to twoje hobby albo
dodatkowe zajęcie – jesteś amatorem. Dodatkowo zaznaczę, że wzbraniał bym się
przed formułowaniem tezy, że każdy amator robi gorsze zdjęcia, w porównaniu do
zawodowca. Wszakże przymiotnik amatorski może nasuwać takie wnioski, ale
zachował bym dozę rezerwy w tej kwestii. I kolejna bardziej moim zdaniem
prozaiczna sprawa – zawodowiec posiada super drogą lustrzankę oczywiście tylko
full frame, całą szklarnię najdroższych szkieł itd… tu też znajdą się
odstępstwa. Zdarzyło mi się też czytać, że do pewnych rodzajów fotografii
matryca APS-C sprawdza się lepiej. Jeśli to pochopny wniosek to mam nadzieję że
w komentarzach ta kwestia się wyjaśni.
Ja zawsze uważałam, że fotograf to ktoś kto robi zdjęcia a fotografik je... wykonuje? Fotografem może być każdy kto pstryknie foteczke, ale przecież to nie koniec procesu. Pewnie to miało większe znaczenie w czasach fotografii analogowej, kiedy jedni po prostu robili zdjęcia i na tym się kończyła ich rola, a inni zajmowali się procesem od A do Z, czyli zrobienie zdjęcia, wywołanie filmu i cała zabawa w ciemni. Naświetlanie, zabawa z różnymi efektami, powielanie - to już sprawiało, że fotografia byłą trochę bliższa grafice. Wydaje mi się, że fotografik był bardziej właśnie takim wytwórcą niż samym autorem ;)
OdpowiedzUsuń